niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział trzeci ♥

Sara

...Musiałam się trochę pośpieszyć, ponieważ byłam umówiona, żeby iść do skateparku z Lucas'em. Jest to mój dosyć bliski przyjaciel z sąsiedztwa, który tak samo jak ja lubi jeździć na desce. Po wyjściu z łazienki szybko zeszłam na dół i zobaczyłam moje przyjaciółki, Niall'a, który także zmył już z siebie białą maź oraz resztę zgrai.
- Oo, już jedziecie? Jaka szkoda! - zrobiłam sztuczny uśmiech.
- Jeszcze tu wrócimy! - odezwał się Zayn.
- Zapraszamy! - krzyknęła entuzjastycznie Amy - Ale najszybciej w przyszłym tygodniu, bo ja z Sarą pojutrze lecimy do Workington. - no i ten jej niewyparzony język.
Przerażona spojrzałam na przyjaciółkę, a potem na głupi uśmieszek Harry'ego. Wtedy pomyślałam o konsekwencjach wypowiedzi. Przytuliłam Niall'a na pożegnanie, chwyciłam deskę i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam głos Harry'ego za sobą :
- A mnie nie przytulisz? - zrobił minę zbitego pieska i wyciągnął ręce.
- Zapomnij! - odpowiedziałam, a następnie odwróciłam się na pięcie i wyszłam na dwór. Za mną wyszła cała reszta. Zobaczyłam za płotem Lucas'a i pojechałam w jego stronę. Dałam mu całusa w polik na przywitanie i ruszyliśmy w kierunku skateparku.

Melody

Razem z Am pożegnałyśmy chłopaków i weszłyśmy do domu. Nie wiedziałam, że takie gwiazdy, mogą być tak uprzejme i miłe, no, albo tylko mi się zdaje. Ale jednak mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ich spotkam. Chociaż są sławni, to zachowują się całkiem normalnie. Widać, że nie uderzyła im do głowy woda sodowa. - myślałam idąc do kuchni. Zrobiłam popcorn, a brunetka wyszukała jakiś film.
- Widziałaś jak Zayn się na mnie patrzył? - westchnęła przyjaciółka i chwyciła szklankę z sokiem. 
- Oczywiście, ale teraz oglądam!
- On jest taki słodki i miły, a te oczy... - fascynowała się dalej.
- Ciii. - uciszałam zakochaną, ponieważ zaciekawił mnie film.
- Myślisz, że on coś do mnie czuje?
- Amy, weź przestań.. Ty myślisz, że taka gwiazda zakocha się w zwykłej dziewczynie? - zapytałam i lekko zmarszczyłam czoło. 
- No, a niby dlaczego nie? - odpowiedziała mi pytaniem na pytanie, a ja ponownie się na nią spojrzałam.
- Bo jest sławny?
- No i co z tego, i tak napewno kiedyś z nim będę. - ponownie się rozmarzyła i uśmiechnęła sama do siebie.
- Życzę powodzenia, a teraz daj mi oglądać.  - poprosiłam i zerknęłam na nią.
- Dobra.. Ale i tak z nim będę. - odpowiedziała i więcej już nic nie mówiła. Na szczęście. Nareszcie odetchnęłam i skupiłam się na kryminale, który oglądałyśmy. Zaraz po zakończonym seansie przyszła Sara, która jak tylko weszła to rozłożyła się na fotelu.
- Coś działo się ciekawego? - zaczęła rozmowę.
- Oprócz filmu i referatu Amy o tym jaki Zayn jest genialny i słodki to nie.
- Bo jest. - wtrąciła się i podniosła z kanapy. 
- Nie rozumiem, co ty w nim widzisz? - skierowała pytanie w stronę brunetki, która cały czas rozmyślała.
- To ja nie wiem dlaczego ty ich tak nie lubisz. - spojrzała się na Sarę i lekko zmrużyła oczy.
Blondynka widocznie nie miała ochoty się kłócić i opowiedziała nam co zaszło w parku. Mi wydawało się to bardzo zabawne, ale w odróżnieniu od Am zachowałam powagę. Jeszcze przez kilka minut ciągnęłyśmy rozmowę o One Direction, a następnie obejrzałyśmy jakąś komedię i poszłyśmy spać, no może nie tak dokładnie, bo ja jeszcze wzięłam laptopa i przeglądałam różne strony dowiadując się coraz to ciekawszych rzeczy o chłopakach. Jednak po niedługim czasie moje powieki zaczęły się zamykać. Odłożyłam sprzęt i zakryłam się pierzyną zasypiając.


Sara

Dzisiaj obudziłam się dość wcześnie, bo miałam z Melody pojeździć na desce i nauczyć ją pewnego tricku. Wyjęłam to z szafy i poszłam zrobić poranną toaletę. Umyłam zęby i przemyłam twarz zimną wodą, przez co chociaż trochę się orzeźwiłam. Doprowadziłam moje włosy do ładu i zeszłam na dół gdzie zobaczyłam przyjaciółkę przygotowującą śniadanie.
Po zjedzonym posiłku wzięłam mojego przyjaciela na czterech kółkach i ruszyłyśmy do jednego z moich ulubionych miejsc. Po niedługim czasie dotarłyśmy na miejsce nadal śmiejąc się z głupich żartów.
Gdy weszłyśmy mina mi od razu zrzedła, a na mojej twarzy pojawił się wyraźny grymas, a powodem tego było to, że zobaczyłyśmy Niall'a na deskorolce i podtrzymującego go Harry'ego. Obok nich stał zapewne ich ochroniarz, bo był ubrany w większości na czarno i na nosie miał ciemne okulary przeciwsłoneczne, które co chwilę poprawiał.
- Co oni tu robią? - szturchnęłam Mel i cofnęłam się o parę kroków do tyłu.
- Mnie się pytasz? Nie wiem... - odpowiedziała - To co nauczysz mnie czegoś? - zapytała i stanęła na desce odpychając się jedną nogą.
- Jak sobie pójdą to tak. - odparłam i zauważyłam, że jest tam też Luke. Nie czekając na reakcję Mely, pokierowałam się w stronę chłopaka.

Melody

Sara od razu przeszła do trochę dalszej części skateparku, żeby tylko na nich przypadkiem nie wpaść, a ja na razie usiadłam na ławce, co było dużym błędem, ponieważ obok mnie zaraz znaleźli się Hazza i Niall.
- Cześć, co tutaj robisz? - zaczął blondyn.
- Ja? Co wy tutaj robicie w zwykły dzień i jeszcze w takim miejscu?
- Niall chciał się upodobnić do Justina Biebera i od dzisiaj uczy się jeździć na desce. - szturchnął go i się zaśmiał.
- Yhm. - uśmiechnęłam się.
- A ty jesteś tu sama? - zapytał niebieskooki.
- Nie, jest ze mną Sara. - wskazałam palcem na przyjaciółkę, która pojechała w stronę Lucas'a, a następnie przytuliła i pocałowała w policzek na przywitanie.
- Kto to jest? - zapytał oschle Harry nadal patrząc się na Sarę.
- Sąsiad. - odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się pod nosem, bo widząc jego minę chciało mi się śmiać.
- Ona ze wszystkimi się tak wita? - zapytał, a ja się tylko zaśmiałam i spojrzałam na blondynkę, która przyglądała się nam i jak widać miała z tego wielki ubaw.
Około południa poszłyśmy do domu. Musiałam się jeszcze spakować i przygotować na wieczorny wylot do Irlandii. Weszłyśmy do naszej chatki i zastałyśmy tam Amy siedzącą przed telewizorem, zjadającą płatki. Za chwilę dołączyła do niej Sara, a ja poszłam na górę ładować ubrania do walizki. Całe to pakowanie zajęło mi dość sporo czasu, co zawdzięczam mojemu niezdecydowaniu. Po ciężkiej pracy i zniesieniu wszystkich potrzebnych rzeczy na parter zaczęłyśmy się zbierać, ponieważ Amy i Sara miały mnie odwieźć.
Dzięki zabawnej rozmowie droga szybko nam minęła i nawet nie zauważyłyśmy jak czas się zleciał.
- Do zobaczenia za parę dni. - pożegnała się ze mną Sara i lekko się uśmiechnęła.
- Będziemy tęsknić. - dodała Am.
- To tylko 5 dni, nie przesadzajcie.
Przytuliłam obie na pożegnanie i weszłam do wielkiego budynku, następnie odesłałam walizki, a potem przeszłam kontrolę celną. Zostało mi jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam zająć się czytaniem, jednak grupka młodych dziewczyn stojących pare rzędów dalej bardzo głośno się zachowywała, a na dodatek zauważyłam tam kilku dziennikarzy i ochroniarzy? Próbowałam dostrzec to czym tak zachwycały się te nastolatki. Lekko wyjrzałam i zobaczyłam znajome twarze, a mianowicie Niall'a i Louis'a.
- Hej, Melody! - krzyknął brunet, który najwyraźniej zobaczył mnie w tłumie.
- Cześć, a co wy tu robicie? - zapytałam i podeszłam bliżej, ale z trudem, ponieważ nie było to łatwym zadaniem przecisnąć się pomiędzy dziewczynami.
- Odwiozłem Niall'a, bo leci do Irlandii. - uśmiechnął się słodko i mnie przytulił.  
- Ja tak samo. - odpowiedziałam, po czym na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- No widzisz, w takim razie lecicie razem. - ponownie na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Paul czy ty musisz wszędzie za mną chodzić? - zapytał gościa w garniturze i obrzucił go niemiłym spojrzeniem.
- Tak muszę, no chyba, że chcesz, żeby ta dzicz ciebie dorwała i rozerwała na kawałki. - spojrzał na Lou i wskazał palcem na rozwydrzone nastolatki.
- O Melody! Co ty tu robisz? - zapytał się mnie blondyn odpędzając się od fanek i idąc za facetem w czarnym garniaku. Przezabawnie to wyglądało, ale jakoś opanowałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Hmm.. z tego co wiem to najwyraźniej lecę z tobą.
- Ale jak to ze mną? - zadał pytanie lekko zmieszany i zdziwiony.
- No, bo lecę do Dublina i z tego co Louis mi powiedział wynika, że ty też tam lecisz. - odpowiedziałam. Niall nic nie powiedział tylko mnie przytulił. Chłopacy porozdawali jeszcze parę autografów i porobili sobie trochę zdjęć. O dziwo reporterzy nie przyczepili się do mnie i wywołało to u mnie lekkie zaskoczenie. Ale według mnie to bardzo dobrze, bynajmniej nie musiałam tłumaczyć się skąd znam chłopaków. Usiadłam na ławeczce i momentalnie koło mnie pojawiła się dwójka kumpli.  
Nie rozmawialiśmy długo, bo samolot był już gotowy do startu. Sprawdzili nam jeszcze paszporty i przeszliśmy korytarzem w kierunku maszyny latającej. Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy się wznosić ku górze.
- Co czytasz? - zapytał widząc, że wciągnęła mnie książka.
- Plotkarę. - odpowiedziałam i pokazałam mu okładkę. Ten pokiwał głową na znak, że zrozumiał i zaczął szukać czegoś w swoim plecaku. Chwile później wyciągnął z niego kanapkę i zaczął się nią zajadać.
- Melody. - powiedział, gdy połknął. Wziął łyka wody z butelki i popatrzył na mnie.
- Hmm? - zapytałam nie przestając czytać.
- Powiedz mi dlaczego Sara zachowuje się tak w stosunku do nas. - powiedział, a ja szczerze mówiąc nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Sama nie wiem... Ona już poprostu taka jest, a w szczególnie w obecności chłopaków. Dosyć trudno jest zdobyć jej zaufanie.. Ty widocznie jesteś w jakimś sensie wyjątkowy dla niej..
- Niby dlaczego? - zapytał robiąc głupią minę i biorąc kolejny kęs kanapki.
- No, bo na przykład cię przytuliła? Chociaż Harry ją o to prosił? - odpowiedziałam i wyrwałam jego posiłek z rąk, po czym szybko ugryzłam.
- Ej! To moje! Oddawaj! - krzyczał na cały samolot, tak że ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. Wyglądał jakbym odebrała mu jego ulubioną zabawkę i rozwaliła ją.
- Już dobra. Masz. - powiedziałam ze śmiechem i na tym właśnie zakończyła się nasza rozmowa.
Resztę czasu spędziłam na dalszym czytaniu, a Niall zasnął na moim ramieniu z słuchawkami w uszach. Nie powiem, wyglądał tak słodkoo. Ale już dobra, to tylko kolega, nic więcej. Wystarczy, że Amy ślini się na widok Zayn'a.
- Proszę zapiąć pasy. Zaraz będziemy lądować. - oznajmiła wszystkim pasażerom stewardessa. Tak ja powiedziała tak zrobiłam, lecz musiałam obudzić jeszcze blondyna.
- Niall obudź się. - powiedziałam lekko nim potrząsając.
- Yyy.. coś się stało? - zapytał i przetarł oczy.
- Nie, tylko lądujemy i masz zapiąć pasy. - uśmiechnęłam się. Chłopak zgodnie z moim poleceniem, zrobił to co mu kazałam.
Gdy wylądowaliśmy, odebrałam swoje bagaże i wyciągnęłam z torebki i'Phone'a po to, aby zadzwonić do ojca. Wybrałam jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - odebrał i słychać było, że był trochę zdenerwowany.
- Tato gdzie ty jesteś? Miałeś po mnie przyjechać na lotnisko. - powiedziałam oburzona.
- O Matko, zapomniałem o tobie na śmierć. - odpowiedział i zaczął mnie przepraszać. Nagle podszedł do mnie Niall i postawił swoją walizkę obok moich. Przyłożyłam telefon do ramienia.
- Coś się stało? - zapytał zapewne widząc mój zmieszany wyraz twarzy.
- Nie nic, tylko mój kochany tatuś zapomniał mnie odebrać. - powiedziałam zdenerwowana.
- Jeśli chcesz to mogę cię odwieźć. - uśmiechnął się i podszedł bliżej.
- Ale ja nie chcę się narzucać.
- Wcale się nie narzucasz. To jak? - zapytał ze słyszalną nadzieją w głosie.
- Ale naprawdę nie będzie to żaden problem? - zapytałam ponownie dla pewności.
- Nie. Napewno, a teraz chodź, bo moja mama na mnie czeka. - odpowiedział i pociągnął mnie razem z walizkami w kierunku czarnego Land Rover'a. W pośpiechu rozłączyłam się i skierowałam za chłopakiem.
- Niall synku.. - podbiegła do nas i przytuliła się do blondyna.
- Mamo.. - westchnął a ja się cicho zaśmiałam.
- No co, stęskniłam się za swoim dzieckiem. - ponownie się uśmiechnęła i skierowała swój wzrok na mnie.
- O Niall, to twoja nowa dziewczyna? - zapytała podchodząc do mnie. - Witam cię. Pewnie mnie nie znasz tak, więc jestem mamą Niall'a, ale to pewnie już zauważyłaś, a na imię mam Maura. - jaka ta kobieta jest wygadana. O Matko. Ale za to jest miła i jak widać serdeczna. Objęła mnie ramieniem i podeszła razem ze mną do chłopaka.
- Mamo, to jest Melody i nie jest moją dziewczyną tylko nowo poznaną koleżanką. - leciuteńko się zaczerwienił i spojrzał na mnie. Boże jaki ten chłopak jest nieśmiały. - pomyślałam i chwyciłam walizki za uchwyty pociągając je za sobą.
- Ja i tak wiem, że pomiędzy wami coś będzie.
- Mamo... - westchnął Niall.
- Pani Mauro.. - również westchnęłam.
- Dobra dzieci nie gadajcie tyle, tylko wsiadajcie. A i Melody podasz mi swój adres, bo nie wiem gdzie mam cię podwieźć. -  powiedziała i usiadła za kierownicą. My włożyliśmy nasze rzeczy do bagażnika i usiedliśmy z tyłu. Podałam jej adres i ruszyła przed siebie. Podczas drogi trochę tę kobietę poznałam i muszę powiedzieć, że tak dobrodusznej osoby jeszcze w życiu nie spotkałam. Opowiadała mi jak pomagała różnym fundacją i, że Niall grał na gitarze w wielu akcjach charytatywnych i wiele jeszcze innych rzeczy. Chociaż znałam tego o to blondyna tak krótko to zdążyłam zauważyć, że jest chłopakiem uczuciowym i nieśmiałym. I to właśnie w nim najbardziej mnie poruszało i zainteresowało. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka, który był kierowany w stronę jego matki.
- A gdzie Greg? Przecież on też miał przyjechać. - zapytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Musiał zostać, bo bardzo potrzebowali go w pracy i nie mógł się zerwać. - wytłumaczyła mu szybko, ale ja nadal nie wiedziałam o kogo im chodzi.
Dopiero po jakimś czasie domyśliłam się, że to brat Niall'a. No tak, przecież gdy wczoraj odwiedzałam różne strony i czytałam o chłopakach, żeby czegoś się o nich więcej dowiedzieć natknęłam się na ich wspólne zdjęcie.
Powoli zbliżaliśmy się ku mojemu miejscu zamieszkania. Gdy już dojechaliśmy wyjęłam moje walizki i wzięłam do ręki torebkę.
- Do widzenia. - powiedziałam kierując słowa do Maury. Niall pomógł mi wypakować moje rzeczy i odprowadził mnie pod same drzwi.
- No to miejmy nadzieję, że do zobaczenia. - posłałam mu ciepły uśmiech, który on szybko odwzajemnił.
- Napewno. Jeżeli będziesz miała jutro czas to możemy się spotkać. - zaproponował, a ja zgodziłam się bez namysłu. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i weszłam do mieszkania, gdzie krzątała się opiekunka Olivi z misiem w ręku. Gdy tylko mała mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować moje poliki. No tak, przecież nie widziała mnie chyba z pół roku.
- Mely. - wykrzyknęła i z powrotem się we mnie wtuliła. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do salonu.
- Dzień Dobry Kate. - podeszłam do kobiety i z serdecznym uśmiechem podałam jej rękę.
- Witam Mel, po tak długim czasie.
- No niestety, takie są studia. - uśmiechnęłam się i poszłam do przedpokoju po torby. Chwyciłam je i weszłam z nimi po schodach kierując się do mojego pokoju. Gdy weszłam panował tam porządek. No tak pewnie Kate tutaj sprzątała. A zapomniałam wspomnąć, że Kate to także sprzątaczka. Jest bardzo miła i zawsze uśmiechnięta. Olivia poprostu ją kocha. Zawsze się z nią bawi, a gdy ja potrzebuje, żeby ktoś ze mną porozmawiał ona zawsze się zjawia. Mogę nawet powiedzieć, że w jakimś sensie zastępuje moją mamę, ale jednak to nie to samo. Tak mi jej brakuje. Nie mam pojęcia dlaczego musiała odejść. Ja to zrozumiałam, ale z Olivką było o wiele gorzej, ale wynika to z tego, że jest jeszcze mała i nic nie rozumie. Spojrzałam się na nasze wspólne zdjęcie, gdy jeszcze mama żyła. Przejechałam po nim opuszkami palców i jedna łza powoli spłynęła po moim policzku, na samo wspomnienie o niej.
Rozpakowałam swoje rzeczy i pochwyciłam w ręce małego, pozłacanego słonika z czerwonymi kryształkami na grzbiecie. Był on nowym prezentem dla mojej młodszej siostry. Zeszłam z nim na dół.
- Olivia mam coś dla ciebie! - krzyknęłam i momentalnie siostra znalazła się koło mnie.
- Co masz? - zapytała a ja podałam jej figurkę. Była nią zachwycona i pobiegła od razu zanieść ją do pokoju i dodać do swojej kolekcji, która znajduje się u niej na szafce. Usiadłam na kanapie w salonie i napisałam do Niall'a :
'' Gdzie i o której mamy się spotkać? ''
Od razu mi odpisał :
'' Spotkajmy się w Temple Bar o 14:00, oczywiście pod warunkiem, że ci pasuje. (: ''
Odpisałam :
'' Pasuje, to do jutra. x ''
'' Do jutra. xx ''
Odłożyłam telefon i zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał, ale jednak nic nie w tej telewizji sensownego nie znalazłam. Postanowiłam iść spać, bo byłam wykończona podróżą. Powolnym krokiem weszłam na górę i od razu po wejściu chwyciłam świeżą i pachnącą piżamę, po czym weszłam do łazienki. Rozebrałam się i zanurzyłam w gorącej wodzie z różanym płynem.
Po wyjściu owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Ubrałam się i rozczesałam włosy. Gdy wyszłam podłączyłam komórkę pod ładowarkę i od razu wskoczyłam pod cieplutką kołdrę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

***

No i mamy trzeci. (: W większości pisany przez Łucję, ale ja tutaj też się udzielałam. (: Nie no dobra, przejdźmy do sedna. Jak widzicie pojawili się nowi bohaterowie, a mianowicie :



Kate Madison (34l.) - bardzo miła i wyrozumiała dla wszystkich opiekunka Olivi. Stara się zawsze być uśmiechnięta. Jest również sprzątaczką w domu Carver'ów. Gdy Melody ma jakiś problem zawsze próbuje go z nią rozwiązać i dobrze poradzić. Jej mąż zmarł w wypadku samochodowym, przez co bardzo łatwo nawiązała kontakt z ojcem Melody, ponieważ przeżywali to samo. Ma nastoletnią córkę Blair, która jak każda nastolatka jest zagubiona w swoim własnym świecie, ale i tak mocno ją kocha. 



  Lucas Grey (19l.) - przyjaciel Sary z sąsiedztwa, jest pewny siebie i uważa, że żadna laska mu się nie oprze. Uwielbia tak jak blondynka jeździć na desce i jest w tym świetny. Nauczył Sare wielu trick'ów. Potajemnie podkochuje się w dziewczynie, ale nie chce, żeby wyszło to na jaw. Tylko w jej obecności jego nogi stają się jak z waty, a cały świat się nie liczy. Udaje bad boy'a chociaż, gdy pozna się go bliżej potrafi być uprzejmy i miły. Gdy go ktoś wkurzy, potrafi mocno przywalić.

No to na tyle... Zauważyłyśmy, że pod poprzednim rozdziałem jest bardzo mało komentarzy. ): Co jest tego powodem? Powiedzcie, bo my nie wiemy co o tym myśleć. Pod pierwszym było aż 14, a po drugim zaledwie 6.. Co się stało? Bardzo nam przykro z tego powodu, ale również bardzooo dziękujemy osobom, które czytają to opowiadanie i je komentują. ; ***
Jak na razie to do następnego i mamy nadzieję, że się poprawicie. ; ***
<3

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział drugi ♥

Sara

- Co ty robisz z moimi ciastkami?! - wrzasnęłam na blondyna, a ten aż podskoczył.
- Yyy.. nic. - powiedział z pełnymi ustami.
- No napewno.. tylko jakim cudem moje ciastka znalazły się w twoich rękach i kto pozwolił  ci je brać?! - krzyknęłam.
-Byłem głodny. - odpowiedział spokojnie, a we mnie się zagotowało. Nie dość, że się wpraszają, to na dodatek zabierają cudze rzeczy. Boże co za ludzie, o ile oni w ogóle nimi są. - myślałam zdenerwowana.
- I to jest dla ciebie wystarczający argument? - zapytałam podniesionym głosem i spojrzałam na niego.
- Tak. - oznajmił zdecydowanie.
- Ja nie rozumiem dlaczego z tych wszystkich słodyczy wybrałeś akurat moje ulubione ciastka? - zapytałam już trochę spokojniej nadal przeszywając go wzrokiem, ale on nie zwracał na to nawet najmniejszej uwagi.
- Bo są najlepsze. - stwierdził i głupio się uśmiechnął.
- To ja wiem. - powiedziałam. - A na przyszłość pamiętaj, że nie zabiera się cudzych rzeczy, a przede wszystkim moich. - wytłumaczyłam i szybkim ruchem wyrwałam mu paczkę, już do połowy opróżnioną z ciastek, po czym usiadłam przy stole. Nie mam pojęcia dlaczego tak szybko mu odpuściłam, przecież to nie w moim stylu. No, ale najwidoczniej miał w sobie coś takiego, że nie potrafiłam się na niego gniewać. Chociaż znałam go tak krótko już wiedziałam, że w wielu sprawach się z nim dogadam, a szczególnie jeżeli będzie chodzić o jedzenie. Ale pomijając to, Niall usiadł na przeciwko mnie i patrzył maślanymi oczkami na przysmaki, które jeden za drugim połykałam ze smakiem.
Po jakimś czasie w końcu się nad nim zlitowałam i wyciągnęłam z szafki drugie opakowanie, następnie położyłam je mu pod nosem. Ten szeroko się uśmiechnął i razem ze mną zaczął je jeść.
- A może opowiedział byś mi coś o sobie? - spytałam i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki. Chłopak się ponownie uśmiechnął i włożył do ust ostatni kęs ciastka.
- Hmm.. Co by ci tu powiedzieć. - położył palec na policzku i spojrzał w górę, przez co wyglądał jak jakiś filozof, który nad czymś poważnie myśli. Chciało mi się śmiać, ale on z powrotem przeniósł swój wzrok na mnie. - Może zacznę od tego, że na nazwisko mam Horan, bo moje imię już znasz, jestem członkiem dosyć znanego zespołu, którego nazwa to One Direction, mieszkam w Irlandii, a moje rodzinne miasto to Mullingar.. - chciał kontynuować, ale mu przerwałam.
- Melody też tam mieszka. - uśmiechnęłam się, lecz zaraz potem mina mi zrzedła, ponieważ wiedziałam, że gdy Mel dowie się, że mu to powiedziałam to mnie chyba zabije. Oj coś czuję, że będą kłopoty.
- Ooo.. To fajnie. Może kiedyś do niej wpadnę.
- Ona już jutro tam leci. Wiesz wakacje się zaczynają, a ona musi pomóc ojcu w opiece nad swoją młodszą siostrą. - powiedziałam i znowu nie ugryzłam się w język. No kurde, dlaczego ja mu to wszystko mówię.
- Ale jak pomóc? Dlaczego? - zapytał a ja udawałam, że go nie słucham. Wiedziałam, że tego to już mu nie powiem. Nie będę mu opowiadać całego życiorysu mojej przyjaciółki, może dlatego że nie miała łatwego życia, szczególnie po śmierci matki.
- Niall chodź do salonu, zobaczymy co oni tam wyprawiają. - powiedziałam szybko i pociągnęłam za sobą blondyna, zdezorientowany posłusznie za mną poszedł.
- Co robicie? - zadałam pytanie na wejściu, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Przez moment przypatrywałam się im i widać było, że świetnie się bez nas bawili, ale może nie aż tak dokładnie, bo kiedy spojrzałam na Melody, której włosy były w strasznym nieładzie, to omało co nie wybuchłam śmiechem. Od razu skapnęłam się kto jej to zrobił, a mianowicie Louis i Harry, bo Mely chciała ich udusić i to dosłownie. Przyjaciółka leżała na Lou i próbowała złapać jego szyje, ale ten się ciągle wyrywał przez co utrudniał jej zadanie. Loczek tylko się z nich śmiał i nie reagował na wołanie o pomoc kumpla.
- Wybacz kochanie, ale niestety ci nie pomogę, jestem za bardzo zmęczony i ja się jej boję. - mówił nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Kochanie? No to jednak są geje. I znowu wyszło na moje. 
- Harry.. no prosze, ona mnie tu zaraz zabije. - błagał go, ale ten podniósł się z sofy i zaczął iść w moim kierunku.
- Sara nalejesz mi soku? - spytał i zmierzał powoli do kuchni.
- Oczywiście. - odpowiedziałam i chytrze się uśmiechnęłam, bo nareszcie wymyśliłam jak ich się pozbyć. Weszłam za chłopakiem do pomieszczenia i podeszłam do blatu w celu nalania napoju. Poczułam jak Harry stanął z tyłu mnie i coraz bardziej się przybliżał. Zwinnym ruchem chwyciłam szklankę i odwróciłam się. Stanęłam twarzą do Loczka i uśmiechnęłam się, a on położył ręce na moich biodrach. Jeszcze chwile, a tak mu przywalę, że będzie leżał w szpitalu ze złamanymi rękoma. Co on sobie myśli, że ja jestem taka łatwa? Oj to się myli i to bardzo. - mówiłam do siebie i podając szklankę Harry'emu  "przypadkowo" ją przechyliłam, tak że cała zawartość wylała się na jego białą koszulkę.
- Ups.. przepraszam. - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Cały czerwony ze złości Loczek wyszedł, a ja spokojnie odłożyłam szklankę na miejsce, po czym ruszyłam za nim. Wiedziałam, że to na niego zadziała. On poprostu zachowuje się jak baba, a nawet jeszcze gorzej. 
- Chłopaki jedziemy do domu! - krzyknął i spojrzał znacząco na wszystkich po kolei.
- Ale po co? Źle ci tutaj? - zadawał mu pytania z tego co zapamiętałam Zayn, który nawet na chwile nie oderwał wzroku od Amy.
- No właśnie. Dlaczego? - zapytał się go Niall objadając się, na szczęście żelkami Mel, bo gdyby były one moje to tego bym już mu nie podarowała.
- Dlatego, że mam mokrą koszulkę, a po za tym to Paul chciał z nami o czymś pogadać i powinniśmy do niego jechać. - wyrecytował, a chłopacy zaczęli się z niego śmiać.
- A co ty tak nagle się Paul'em przejąłeś? - zapytał go przez śmiech Lou.
- Jedziecie czy nie?
- No już dobra, jedziemy. - powiedział Liam i wstał ze skórzanego fotela ciągle robiąc coś w telefonie.
Cała hołota w dość szybkim tempie stała gotowa do wyjścia.
- Nareszcie się ich pozbyłam. - powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha, ale chyba jednak za głośno. Nie robiło na mnie wrażenia to, że byli gwiazdami, a ni to, że mieli pełno kasy. Najlepiej to bym ich rzuciła na pożarcie lwom, albo może lepiej zamknąć ich w klatce z oszalałymi fankami. O tak to jest dobre. No może Niall'a bym poświęciła.
- A wiecie co, może jednak zostaniemy jeszcze chwile, oczywiście jeżeli dziewczyny się zgodzą. - powiedział Loczek i odwrócił się w stronę salonu.
- Oczywiście, że możecie zostać. - odpowiedziała za mnie i Mel Amy i pociągnęła za rękaw mulata.
- Harry! - wrzasnął Daddy, a wszyscy, no prawie, nie licząc Am westchnęli. - Weź ty się najpierw zastanów, a potem mów. - powiedział naburmuszony Liam i wyciągnął i'Phone'a z kieszeni, ponieważ przyszła do niego wiadomość. Zapewne od dziewczyny. - pomyślałam przez chwile, ale to nie było w tym momencie najważniejsze, bo przeze mnie cała zgraja na nowo zawitała w naszym mieszkaniu. Nie no teraz to już miałam dosyć. Wkurzona poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki truskawki. Nie wiem dlaczego, ale jedzenie działa na mnie odstresowująco. Tak wiem dziwna jestem. No, ale trudno. Najważniejsze, że nie tyje. Usiadłam na krześle i zaczęłam je konsumować, ale do kuchni niespodziewanie weszła Mely.
- Dlaczego ty tutaj sama siedzisz? Chodź do nas. - uśmiechnęła się i wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Jak zwykle miała pomalowane paznokcie. Czy tej dziewczynie się nudzi czy co? Codziennie inny kolor. Wczoraj były różowe, a dzisiaj są niebieskie. Szczerze mówiąc mi by się nie chciało tego robić, no ale każdy ma już taki swój nawyk.
- Zapomnij. - odpowiedziałam jej i chwyciłam palcami kolejny czerwony owoc.
- No ej! Mamy gości, a ty jak się zachowujesz? - usiadła na przeciwko mnie i złapała moją rękę.
- Normalnie, a niby jak? - wstałam i wyciągnęłam bitą śmietanę. Postawiłam ją na stole i wróciłam do mojej poprzedniej pozycji.
- Sara.. Takie ciacha mamy w salonie i do tego są gwiazdami. No chodź... - prosiła mnie.
- Ty ich nazywasz ciachami? Bardzo śmieszne, a tak po za tym to co z tego, że są jakimiś gwiazdami. Co ja mam skakać w koło nich i prosić o autograf i zdjęcie? To są geje w obcisłych spodniach, którzy grają jakąś beznadziejną muzykę, a ty się nimi podniecasz? - mówiłam powstrzymując się od śmiechu.
- Weź przestań! Nawet ich nie znasz a już oceniasz. - powiedziała. - Wiesz ile dziewczyn chciało by być na naszym miejscu. Mamy w domu prawdziwe gwiazdy popu a ty mówisz o tym jak to by była najzwyklejsza rzecz na świecie.
- No właśnie, trzeba to jakoś wykorzystać. Już wiem, ja mam przecież znajomości w prasie. - cieszyłam się i wyciągnęłam telefon.
- Sara! - krzyknęła na mnie, a ja ze strachu szybko go schowałam. Wolałam go schować, bo wiem co robi Mel gdy się naprawdę mocno wkurzy, a ja wole nie ryzykować.
- Dobra. Chowam go.
- No ja myśle. To co idziesz czy dalej siedzisz tutaj sama? - zgarnęła jedną dojrzałą truskawkę i włożyła ją do ust.
- Siedze sama. - stwierdziłam.
- No to jak ty nie chcesz iść, to ja będę siedzieć tutaj z tobą. - powiedziała i cofnęła się o kilka kroków.
- Wiesz, że jesteś dziwna nie?
- Wiem. - odpowiedziała i zaczęła się razem ze mną śmiać. W tym samym momencie wszedł Niall.
- A co tutaj tak głoś.... Oo.. truskawki! - krzyknął. Przysiadł się do mnie i zrobił niewinną minę.
- Poczęstuj się. - podsunęłam mu je pod nos, a ten już chciał po jedną sięgać, gdy nagle odsunęłam talerzyk.
- Ej! Dawaj je! - wyciągnął ręce, a Melody wybuchła śmiechem, zresztą ja również. Chłopak wyglądał jak małe dziecko któremu odebrało się ulubioną zabawkę. Myślałam, że się zaraz rozpłacze. Gdy już się uspokoiłam z powrotem podałam mu owoce. Blondyn objął salaterkę ręką i zaczął je jeść.
- Uważaj, bo się udławisz. - powiedziałam przez śmiech, ale on nie zwrócił na to uwagi, dlatego że był za bardzo skupiony na nich. Melody usiadła z nami przy stole i z uwagą przypatrywała się Niall'owi.
- Niall chcesz bitą śmietanę? - zapytałam, na co ten pokiwał głową na tak. Chwyciłam ją i nacisnęłam na przycisk. Poleciało prosto na chłopaka.
- O nie! Bitwa na śmietanę! - wydarł się Horanek i zebrał z twarzy maź, następnie rzucając nią we mnie. Mel wyciągnęła z lodówki drugą i tak o to właśnie zaczęła się wojna. Biegaliśmy jak nienormalni ciągle się nie poddając. Kuchnia zaczęła robić się coraz bardziej biała.
Po skończonej bitwie, trochę zmęczeni i w większości biali opadliśmy na krzesła cały czas śmiejąc się ze swojego wyglądu. Byłam umazana prawie, że wszędzie, dlatego poszłam zmyć z siebie to, bo cała się kleiłam. Musiałam się trochę pośpieszyć, ponieważ byłam umówiona, żeby iść do skateparku z ....

***

No i mamy drugi. (: Jak wam się podoba? Jak widzicie już zaczyna się coś dziać i mamy nadzieję, że to wam odpowiada, ale jeżeli nie to piszcie w komentarzach. Jak widzicie nie napisałyśmy z kim umówiona była Sara, bo chcemy was potrzymać trochę w niepewności. (: 
A no i jeszcze jakie wrażenia po meczu Polski? Ja jestem zadowolona z naszych chłopaków. Nareszcie  pokazali, że potrafią grać. Tylko kurde czemu ten porąbany sędzia dał Szczęsnemu od razu tą czerwoną kartkę. Ja nie rozumiem. No, ale mój Lewandowski strzelił bramkę i to się liczy. Ale już wystarczy o Euro. : D (  jakby co to ja Sandra pisałam. : D  )
Tak, więc czekamy na komentarze i do następnego. ; **
<3